środa, 17 kwietnia 2013

Cierpkie czereśnie


              

  "Redaktor naczelny" zlecił nam zrecenzować tomik poezji Krzysztofa Grabowskiego. Tomik dostaliśmy, ale nie zaobserwowaliśmy niczego co można by nazwać poezją. Teksty "Grabaża" były pisane do konkretnej muzyki i pozbawianie ich tej otoczki ukazuje nam wszystkie słabości i płytkość normalnie maskowane przez muzykę.
Przyjrzyjmy się chociażby rymom:
"Nie szukam sensu w sensie
Duszę się w tym kredensie".
                Nie wiem co Krzysiu robi w tym kredensie, ale lepiej dla poezji, żeby tam został.
"Częściej patrzę się na wschód
Chłopiec z rysunkową teczką,
Kęsy zimowego snu
Chłopiec zajada łyżeczką"
                Zaskakuje też wybór fragmentu wiersza na okładkę:
"Droga na Brześć
666
Droga na Brześć
3maj się cześć"
                Gdybym był gimnazjalistą, mógłbym nawet pomyśleć, że czytam ambitny tekst. Metaforyczna "Droga na Brześć", szatańskie "666" i połączenie trzeciego maja z internetowym slangiem. Widzę jednak pięćdziesięcioletniego „nastolatka” próbującego trafić do trzynastoletnich nastolatków. "Grabaż" próbuje stylizować swoje teksty tak, żeby były "młodzieżowe". Każde przekleństwo, które miało dodać mocy i dosadności, wygląda śmiesznie i sztucznie.
"Wiesz, że nie mam dokąd już stąd
spierdalać
spierdalać
spierdalać
  spierdalać".
                Prymitywna forma idzie w parze z płytką treścią. "Grabarz" "Grabaż", gdy już stara się pisać o czymś konkretnym, dotyka tematów wyświechtanych jak nastoletnia miłość ("28 (one love)"), czy naiwna antymilitarność. Zarabia na "zbuntowanych” nastolatkach, którzy nie zdążyli sami siebie zdefiniować, głoszących idee i hasła, których nie rozumieją.
                Tak więc jedyna rzecz, jaka pozostała po przeczytaniu tego tomiku to niesmak. Banalność większości tekstów razi i sprawia, że nie sposób jest z nich wyciągnąć jakikolwiek morał bądź przesłanie. Niektóre linijki są ze sobą spójne tylko pod względem rymu. Grabaż pisze dobre historyjki, ale tylko do radosnego, energicznego odśpiewania na koncertach i nie powinno się ich traktować jako poezję. Są również rzeczy, których nie powinno się rozdzielać. U Grabaża słowa piosenek muszą zostać podporządkowane melodii, bo gdy tej zabraknie, cóż, jak już wspomnieliśmy – czar pryska, a wyrwany z amoku słuchacz ma w końcu okazję, by zadać sobie pytanie: „Faktycznie się pod tym podpisuję?”.
Damian Cywiński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz