czwartek, 14 marca 2013

Tort ze wszystkim i przede wszystkim



Szczęśliwie zakochany siedemdziesięciolatek

Pan Bogusław Kierc, usiłując nie narzucać nam swojej obecności, z uprzejmym uśmiechem i zainteresowaniem przyglądał się gablotom pełnym książek w szkolnej bibliotece, w której miało odbyć się nasze autorskie spotkanie, podczas gdy ja z Sonią ustalałyśmy jego szczegóły.
- Boję się - szepnęłam.
- Nie bój się, on jest bardzo kochany.
A więc podeszłyśmy do kochanego pana Kierca (bo jak się chwilę później przekonałam, rzeczywiście takim był), który wciągnął nas w tak pasjonującą rozmowę, że szkoda nam było podzielić się nim i przerywać ją, by rozpocząć spotkanie.
Z naszej strony w ramach wstępu wystarczyło tylko kilka słów, bo nasz gość potrafił przedstawić się sam i bardzo szybko dać się poznać, jako niepoprawny gawędziarz i poeta o niezwykłych przekonaniach. Jest tego typu człowiekiem, która tak barwnie odmalowuje obraz swoich myśli, że jej słuchacz czy rozmówca może poczuć się nagle widzem tego wewnętrznego wszechświata i zapomnieć o swojej obecności tu i teraz, w całkiem namacalnym pomieszczeniu, na tym krzesełku, a między innymi osobami, tak samo nieobecnymi…
Zupełnie niesamowite jest w nim to, z jaką radością zamiast zmieszania przyjmuje swoje zaskoczenia i jest stale ciekaw świata - co stwarza nadzieję dla wszystkich tych, który zwątpili w bogactwo życia i urodę późniejszego wieku. W swojej postawie jest zaskakująco dziecięcy, lecz w żadnym razie nie infantylny i czyni go to ewenementem na wielką skalę. Odniosłam wrażenie, że patrzy nawet z pogardą na „dorosłość” i śmieje się z jej ograniczenia, gdy nie umie ona odpowiedzieć na pytanie „skąd się biorą dziury w serze?”.
Stąd pewnie tylokrotnie podkreślił wartość szacunku dla młodych ludzi, którzy umieją patrzeć tak świeżo i w zupełnie inny sposób. Zapytany, czego najbardziej im potrzeba odpowiedział: „To , co powiem, będzie bardzo patetyczne, ale miłości - naprawdę miłości.” I trudno jest wątpić w jego słowa od chwili, gdy przyznał, że sam kocha szczęśliwie i wierzy, że już na zawsze i że to cecha miłości, po której można ją właśnie rozpoznać.
Tego spotkania nie da się tak po prostu podsumować. I szczerze mówiąc, brak jest słów mogących opisać wszystkie te myśli, które we mnie wówczas wykiełkowały i nie potrafię okazać inaczej ogromu wrażenia, jakie ono na mnie wywarło, jak tylko mówiąc: niech żałuje ten, kto nie miał szansy poznać Pana Bogusława Kierca w swoim życiu i tym samym odmienić go na lepsze!... Kochanego Pana Bogusława Kierca…

Ewa Andrzejewska









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz