BOGUSŁAW KIERC to... miły poeta. Urodził się w Białej (obecne Bielsku-Białej)
jeszcze w czasie wojny. Zawsze chciał
związać swoje życie z pisaniem i graniem na scenie. Oba marzenia z sukcesem
spełnił.
Spotkanie z
panem Bogusławem w trakcie Pogotowia przebiegało w bardzo miłej atmosferze, jako że poeta jest
niesamowicie pogodną i otwartą osobą. Na wszystkie pytania odpowiadał długo i
wyczerpująco. Zawsze przy tym stał i i dość mocno gestykulował. Zdejmował wtedy
okulary i niechętnie posługiwał się mikrofonem – mówił, że są to „pośredniki” i
stoją między nim a słuchaczami.
Pan Bogusław
wyciska z życia ile się da i to jest w tym człowieku fascynujące. Uważa siebie
za osobę niedojrzałą i argumentuje to swoimi różnymi fascynacjami, np. morzem, które kształtuje, odbija niebo, zmienia się oraz najważniejsze – przychodzi i
ucieka. Wiersze pisze najczęściej w biegu np. będąc w pociągu na odwrocie
biletu kolejowego, lub właśnie w głębokim skupieniu – jak wtedy, gdy "gapił się na
campingu długo w zwykłe sreberko". Jego niedojrzałość jest niesamowita, na pewno
nie przejawia się jako negatywna cecha.
Będąc na
emeryturze pan Bogusław myślami jest już w spokojnym domu, jednak scena jest jego
życiem i choć wycofuje się z pracy aktora, to jego duch nie pozwala mu
całkowicie odejść i cieszy się z możliwości występowania na scenie.
Miejmy
nadzieję na jeszcze długie lata z tym wspaniałym człowiekiem!
Rafał Regulski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz