niedziela, 3 marca 2013

Szybkie pączki i artystyczne faworki


BOGUSŁAW KIERC  to... miły poeta. Urodził się w Białej (obecne Bielsku-Białej) jeszcze w czasie wojny. Zawsze chciał związać swoje życie z pisaniem i graniem na scenie. Oba marzenia z sukcesem spełnił.
                
Spotkanie z panem Bogusławem w trakcie Pogotowia przebiegało w bardzo miłej atmosferze, jako że poeta jest niesamowicie pogodną i otwartą osobą. Na wszystkie pytania odpowiadał długo i wyczerpująco. Zawsze przy tym stał i i dość mocno gestykulował. Zdejmował wtedy okulary i niechętnie posługiwał się mikrofonem – mówił, że są to „pośredniki” i stoją między nim a słuchaczami.
                
Pan Bogusław wyciska z życia ile się da i to jest w tym człowieku fascynujące. Uważa siebie za osobę niedojrzałą i argumentuje to swoimi różnymi fascynacjami, np. morzem, które kształtuje, odbija niebo, zmienia się oraz najważniejsze – przychodzi i ucieka. Wiersze pisze najczęściej w biegu np. będąc w pociągu na odwrocie biletu kolejowego, lub właśnie w głębokim skupieniu – jak wtedy, gdy "gapił się na campingu długo w zwykłe sreberko". Jego niedojrzałość jest niesamowita, na pewno nie przejawia się jako negatywna cecha.
                
Będąc na emeryturze pan Bogusław myślami jest już w spokojnym domu, jednak scena jest jego życiem i choć wycofuje się z pracy aktora, to jego duch nie pozwala mu całkowicie odejść i cieszy się z możliwości występowania na scenie. 

Miejmy nadzieję na jeszcze długie lata z tym wspaniałym człowiekiem!

Rafał Regulski











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz