sobota, 8 grudnia 2012

Kawałki Irminy w gorzkim sosie



BEZIMIENNI
 

 

Czując nad sobą obowiązek istnienia,

Czując ten chłód bijący z przeznaczenia,

 

Idąc przez świat, gubiąc nowo odkryte drogi.

Wciąż widzę ten sam objaw ludzkiej trwogi.

 

Krocząc dumnie ujrzawszy wreszcie przejrzyście,

Ze to nie w ludziach, lecz na świecie jest nieco bardziej mgliście.

 

Schowani za swojego przeznaczenia kurtynami

Bronimy się nic nie znaczącymi słowami.

 

Choć sami zasiewamy tę Ziemię szarością,

Nikt z nas nie nazwie tego niedorzecznością,

 

Snując się po tym padole z miejsca na miejsce,

Nie zmienisz swojego położenia w śmierci kolejce.

 

Interpretując wiersza tego znaczenie,

Nie zapuszczaj zbyt głębokie korzenie.

 

Pamiętaj, że im większe roztaczasz wokół siebie pozory,

Tym dużo większe przyciągasz do siebie zmory.
 
***********
 
POSZUKUJĘ
  
Moje życie to nieustanne szukanie skandalu,
Chwili dzięki której poczuję się jak z innego wymiaru.
Wołam o odrobinę ryzyka,
Bo widzę jak mi życie przez palce umyka.
Gotowa do wyprawy przed siebie, w nieznane,
Wciąż wysłuchuje jak powinny wyglądać moje morale.
 
 
Co, ja , gdzie i kiedy zrobić,
 
 
Jak kreatywność swą oswobodzić ?
Jak uciec od obowiązujących mnie granic,
Starając się przy tym nikogo nie zranić?
Czy mój bunt zostanie przez kartkę papieru stłumiony ?
Czy los już dawno jest na role podzielony ?
 
*************
 
CZYŚCIEC
Cierniste obłoki ranią mą duszę,
Błękitna krew spada na kapelusze,
Omywa przechodniów grzeszników odkupienie,
Choć z każdą kroplą przechodzi ono w zapomnienie.
 
Zmęczeni codziennością niewolnicy rzeczywistości,
Mistrzami jesteśmy w konkurencji bezkarności.
Choć błędy i pomyłki to część ludzkiej drogi,
Oni nie pokazują po sobie żadnej trwogi.
Kłamstwami i złem przepełnieni,
Obłudą i oszustwem bywają zaspokojeni.
Składają ręce w szczerej nadziei modlitwy,
Wysyłając do nieba same oszczerstwa brzytwy.
 
Zbłąkane dusze,
Cielesne katusze,
Niczyje,
Zapomniane,
Prze Boga, Diabła i ludzkość pomiatane.
 
Pomiędzy nami,
Pośrodku nieba,
A końca wciąż nie ma i nie ma.
 
Przez pola ciernistych obłoków,
Myśli skrwawionych potoków,
Przez pustynie złudnej nadziei,
Tuż obok szczęśliwego losu kolei.
Błądzimy zguby szukając,
Ciernie chmur odnawiając.
Poprzez skłonność ludzi do fałszu,
Zmuszamy dusze do ciągłego marszu.
 
I tak zaczyna się koło przeznaczenia,
Nikt nie wyjdzie bez ran ucieleśnienia.
Irmina Bugaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz