niedziela, 6 stycznia 2013

Kocie języczki i inne desery rozkoszne


Ósmy listopada był dniem, kiedy mogliśmy spotkać na żywo, a także wymieniać myśli z  autorką wielu tomików wierszy, choć także przede wszystkim utworu pisanego prozą pt. Obsoletki. Jak co kilka tygodni byliśmy przygotowani na porządną dawkę pisarskiej inspiracji od wyjątkowo różniących się od siebie gości, którzy prezentowali nam swoje wiesze, starając się przedstawić je w bardziej przystępnej formie i zachęcić nas do wgłębienia się w ich osobliwość.
            Tym razem przedstawicielka artystycznej duszy zaskoczyła nas już na wstępie. Zobaczyliśmy przed sobą młodą (choć ona sama temu uporczywie zaprzeczała), uśmiechniętą, zdecydowanie pozytywnie nastawioną do życia osobę. Muszę zaznaczyć, że nie były to tylko pozory ukazane w ramach wypowiedzi na forum publicznym, bo taką szczerość  w obdarowywaniu innym uśmiechem ma rzadko kto. Pani Justyna wydawała się być nieśmiała, ponieważ jej oczy rozbiegały się po całym pomieszczeniu, nieczęsto skupiając się w jednym miejscu, jednak to chyba właśnie była fasadowość, bo z biegiem postępującej rozmowy poetka rozwijała się w wypowiedzi, odsłaniając przed nami swoje sekrety, te związane z pisaniem i nie tylko.
            Jej odpowiedzi na pytania, nie były płynne, bo często zostały przerywane napadami śmiechu, które jednocześnie udzielały się i słuchaczom. Zapewne było to wynikiem treści naszych pytań oraz osobowości i humoru autorki. Wgłębiając się we fragmenty, które były wolne od śmiechu, można stwierdzić, że Justyna Bargielska ma swoiste podejście do poezji, bo w końcu to cecha indywidualna. W związku z własną liryką, autorka traktuje ją poważnie, jak przystało na prawdziwą poetkę, ale podchodzi do niej z pewnym dystansem. Stwierdziła, że kiedy już napisze wiersz, to do niego nie wraca, wypuszcza go na wolność, a jego istnienie w umysłach czytelników, zależy tylko i wyłącznie od nich.
            Poetka jest wielbicielką poezji Leopolda Staffa, w końcu przecież wydano wybrane przez nią Jego wiersze, skupione jako jedna całość, choć inna historia w tomiku Wyszedłem szukać. Stwierdziła jednoznacznie, że Jego poezja jest bardzo trudna, przez to wartościowa, a samych wierszy jest bardzo dużo. Ale nie miała specjalnych trudności z ich selekcją, bo wybrała te bliskie jej sercu i nie tak strasznie smutne.
            Justyna Bargielska dość często odchodziła od tematu poezji na ścieżkę prywatną. Na pewno wszystkich urzekła opowieść o kocie pisarki, powodując to, że poczuliśmy się jakby to było nasze zwierzątko i razem z nią przeżywaliśmy jego śmierć. W skrócie cała historii mówiła o tym, że w momencie kiedy urodziło się córka, jej kot spadł z balkonu. Tak bardzo się z nim zżyła, że w efekcie napisała o tym wydarzeniu wiersz. Takie właśnie historie, wplatające się w całość wypowiedzi tego wyjątkowego gościa, sprawiły wystąpienie bardziej barwne i efektywniejsze w działaniu zachęcenia nas do zrozumienia celu odczytywania poezji. Rozczulała się także nad książkami o lotnictwie, mówiła, ze ma ich dużo w domowej biblioteczce. Te błahe, lecz w pewnym sensie specyficzne i niepowtarzalne dla każdego ciekawostki z życia naszego gościa, skłoniły nas do postrzegania osoby poety jako zupełnie kogoś innego. To właśnie ona zabarwiła ten wytworzony poetycki świat, który od tamtego momentu jest szerzej dla nas otwarty.

            Natalia Ostropolska








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz