niedziela, 13 stycznia 2013

Senny melanż drobiu i śmierci



                Dwudziestego drugiego listopada uczniowie szkół licealnych oraz każdy inny człowiek mógł mieć przyjemność posłuchania interpretacji wybranych wierszy oraz ogólnej analizy świata poezji przez Bohdana Zadurę,  jednego z gości odwiedzających nas w czwartek w Biurze Literackim, przygotowanych na konwersację z zainteresowanymi młodymi ludźmi. Spotkanie z człowiekiem, zajmującym się poezją według mnie trwało krótko, w porównaniu do innych, które rozwijały się nierzadko do takiego stopnia, że niektórzy wychodzili na zewnątrz spóźnieni, choć zadowoleni.
            Kiedy nadszedł moment wejścia zaproszonego gościa, wszyscy zobaczyliśmy starszego pana z książką w ręku, który zapewne niektórym przypominał własnego dziadka, będącego w stanie upojenia książkowego. Jednak ta osoba była kimś zupełnie odmiennym, bo już na wstępie przedstawiła nam osobiście napisany wiersz pt. „Zmarchwywstanie ptaszka”, właściwie go intonacyjnie interpretując. Tym samym dała nam szansę na alternatywne spojrzenie na ten utwór, z którym się wcześniej zapoznaliśmy, przygotowując się na spotkanie. Kto tego nie zrobił, stracił szansę na zupełnie inne odebranie wiersza przez ciekawie interpretującego głosem Bohdana Zadurę. Oczywiście nie każdy może się z tym zgodzić i stwierdzić, że już na samym początku został umęczony i utulony do snu przez monotonny głos poety. I nie jest to wymysł, ponieważ przez dalszą część spotkania można było odnieść wrażenie, że co po niektórzy byli wykończeni po ubiegnięciu trzydziestu minut i mając przed sobą jeszcze drugie tyle, chowali się za innymi i udawali, że uważnie słuchają, rozmyślając i mając do tego przymykające się oczy.
            Sam przeczytany wiersz był tematem numerem jeden spośród ogółu rzeczy omówionych i do pod niego przygotował się autor, zapominając o dalszej części spotkania, niedotyczącej jednego utworu. Opowiedział (choć raczej po prostu przeczytał z kartki) historię o tytułowym ptaszku, skupiając się na wszystkich aspektach jego powstania oraz na przesłaniu. Ważne, że przytoczona przez poetę opowieść zawarta w utworze literackim, wydarzyła się naprawdę, lecz nie dotyczyła bezpośrednio Bohdana Zadury, bo to nie on był świadkiem nieprawdopodobnego odrodzenia się małego ptaszka, lecz jego bliski przyjaciel, który mu ją zrelacjonował. Tak jak większość ludzi ściśle związanych ze sztuką pisania wierszy, musiał to niezwykłe wydarzenie opisać w formie wierszowanej i pokazać innym miłośnikom poezji, którzy od tamtej pory mają okazję zinterpretować to na różnoraki sposób. Nikt raczej publicznie się nie przyzna, że tytuł wiersza może wywołać pewne skojarzenia, które jak potwierdził autor, są słuszne, bo sam wiersz jest jak najbardziej do tego przystosowany. Bohdan Zadura mówił o tych treściach zupełnie poważnie, choć może trochę ironicznie. Sam Zadura wymienił kilka możliwych przekładów swojego utworu, nie twierdząc jednoznacznie, który to ten właściwy, bo jako takiego nie ma. Nawet ten powszechnie uznany za najgorszy, ma dużą wartość, gdy czytelnik dobrze wykorzystuje zawarte w nim prawdy.
            Odniosłam wrażenie, że poeta był czymś zmęczony lub rozdrażniony, bo nie dawał z siebie wszystkiego, chcąc jak najszybciej zakończyć i wyjść. Każdy mógł to zauważyć, ponieważ spotkanie trwało wyjątkowo krótko. Poeta nawet nie dokończył swojej myśli, urwał jakby w połowie zdania i lakonicznie się z nami pożegnał. Może nie było to niegrzeczne, ale stosunkowo dziwne, bo zazwyczaj spotykaliśmy się z bardziej otwartymi ludźmi. Lecz może źle to odbieram, bo przecież każdy poeta jest inny, a cała reszta wypadła interesująco. Było to wręcz odmianą, bo w tamtej chwili już  nie śmialiśmy się wspólnie, raczej wpadliśmy w zadumę (albo sen)....

Natalia Ostropolska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz