Siedzę z tomikiem wierszy Justyny
Bargielskiej pod tytułem „Bach for my Baby” i zastanawiam się jak napisać
relację z listopadowego spotkania z nią. Na pewno należy ono do tych, które
długo zapamiętam. Wszyscy już od samego początku pękaliśmy ze śmiechu, warto
dodać, że łącznie z pisarką. Już po przeczytaniu jej wierszy odniosłam
wrażenie, że jest ona bardziej pozytywna od większości kolegów i koleżanek z
jej "branży", jakich już mieliśmy okazję poznać. Część jej utworów jest jak
najbardziej poważna, jednak łatwa w odbiorze i "miła dla oka".
Pogotowie literackie rozpoczęło się od przeczytania wiersza
Leopolda Staffa „Zatarty fresk”, gdyż pani Justyna dokonała wyboru jego wierszy
w książce „Wyszedłem szukać”, stwierdziła, że nie jest to łatwe zadanie, gdyż
wiąże się to z poznaniem ich autora. Następnie zapytana o twórczość własną
odpowiedziała, że sama nie rozumie wierszy, które pisze. Publiczność
skomentowała to pierwszym (z wielu) wybuchem śmiechu i lekkim niedowierzaniem.
Rozluźniło to atmosferę i wyzbyliśmy się uprzedzeń i powagi. Dlatego też moje
kolejne pytanie wywołało nie mniejszą wesołość, a jeszcze większą odpowiedź
pisarki. Zapytałam, czy smutek jest czymś naturalnym dla człowieka, dlatego radość
przychodzi nam tak trudno? Poprzez nawiązanie tym pytaniem do entuzjazmu,
poetka stwierdziła, że jej entuzjazm jest nie do wytrzymania i musi przelać go
na papier, a wierszach nie stosuje go celowo. Oczywiście, powiedziała to
wszystko przedzierając się przez napady śmiechu (łącznie z nami) i konieczna była krótka przerwa,
więc nastąpiło odczytanie jednego z wierszy.
Dalszy przebieg spotkania pozwolił mi zauważyć, że Justyna
Bargielska jest osobą bardzo pozytywną, wrażliwą i wzbudza ogromną sympatię. W
każdym razie nie jest człowiekiem przeciętnym. Uważa, że wiersz jest
pośrednikiem w relacji: Bóg, anioł i ja. Jest to bardzo piękne stwierdzenie,
prowadzi ono do sfery duchowej i uczuciowej, a istnieją one w każdym z utworów.
Jak powiedziała pisarka: „miłość nie opiera się wyłącznie na cielesności”,
dlaczego więc nie mielibyśmy jej znaleźć w wierszach? Na tym zakończę, gdyż nie
ma sensu więcej pisać po takich słowach. Podsumowując, spotkanie należało do tych ciekawszych, a pani
Justyna jest warta poznania.
Sonia Gwizdek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz