niedziela, 6 stycznia 2013

Owoce leśne z niebieskim ryżem

Siedzę z  tomikiem wierszy Justyny Bargielskiej pod tytułem „Bach for my Baby” i zastanawiam się jak napisać relację z listopadowego spotkania z nią. Na pewno należy ono do tych, które długo zapamiętam. Wszyscy już od samego początku pękaliśmy ze śmiechu, warto dodać, że łącznie z pisarką. Już po przeczytaniu jej wierszy odniosłam wrażenie, że jest ona bardziej pozytywna od większości kolegów i koleżanek z jej "branży", jakich już mieliśmy okazję poznać. Część jej utworów jest jak najbardziej poważna, jednak łatwa w odbiorze i "miła dla oka".
Pogotowie literackie rozpoczęło się od przeczytania wiersza Leopolda Staffa „Zatarty fresk”, gdyż pani Justyna dokonała wyboru jego wierszy w książce „Wyszedłem szukać”, stwierdziła, że nie jest to łatwe zadanie, gdyż wiąże się to z poznaniem ich autora. Następnie zapytana o twórczość własną odpowiedziała, że sama nie rozumie wierszy, które pisze. Publiczność skomentowała to pierwszym (z wielu) wybuchem śmiechu i lekkim niedowierzaniem. Rozluźniło to atmosferę i wyzbyliśmy się uprzedzeń i powagi. Dlatego też moje kolejne pytanie wywołało nie mniejszą wesołość, a jeszcze większą odpowiedź pisarki. Zapytałam, czy smutek jest czymś naturalnym dla człowieka, dlatego radość przychodzi nam tak trudno? Poprzez nawiązanie tym pytaniem do entuzjazmu, poetka stwierdziła, że jej entuzjazm jest nie do wytrzymania i musi przelać go na papier, a wierszach nie stosuje go celowo. Oczywiście, powiedziała to wszystko przedzierając się przez napady śmiechu (łącznie z nami) i konieczna była krótka przerwa, więc nastąpiło odczytanie jednego z wierszy.
Dalszy przebieg spotkania pozwolił mi zauważyć, że Justyna Bargielska jest osobą bardzo pozytywną, wrażliwą i wzbudza ogromną sympatię. W każdym razie nie jest człowiekiem przeciętnym. Uważa, że wiersz jest pośrednikiem w relacji: Bóg, anioł i ja. Jest to bardzo piękne stwierdzenie, prowadzi ono do sfery duchowej i uczuciowej, a istnieją one w każdym z utworów. Jak powiedziała pisarka: „miłość nie opiera się wyłącznie na cielesności”, dlaczego więc nie mielibyśmy jej znaleźć w wierszach? Na tym zakończę, gdyż nie ma sensu więcej pisać po takich słowach. Podsumowując, spotkanie należało do tych ciekawszych, a pani Justyna jest warta poznania.
Sonia Gwizdek


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz